Od 2023 r. budżet państwa nie będzie już przekazywał NFZ składek zdrowotnych m.in. za żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową, uczniów, dzieci w placówkach wychowawczych lub opiekuńczych, za studentów czy doktorantów. Ale osoby te nadal będą miały status osoby ubezpieczonej. Prawnicy mówią o osłabieniu ubezpieczeniowego charakteru systemu opieki zdrowotnej, ale też uderzeniu w dochody NFZ.
Do Senatu przekazana została uchwalona przez Sejm 16 listopada 2022 r. nowela ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 2768). To w niej rząd ukrył przygotowaną przez Ministerstwo Zdrowia nowelizację ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Najważniejszą jej zmianą jest katalog osób, za które budżet państwa przestanie opłacać składkę zdrowotną już od 1 stycznia 2023 r.
– Zmiana oznacza osłabienie ubezpieczeniowego charakteru systemu opieki zdrowotnej, ponieważ pojawi się grupa osób uprawnionych do świadczeń, za które nie będzie odprowadzana składka zdrowotna. Dziś takimi osobami są np. osoby bezrobotne – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. I przypomina, że system opiera się na składkach ubezpieczeniowych, tymczasem te osoby będą w szczególnej sytuacji: będą korzystały ze świadczeń opieki zdrowotnej, mimo że składki za nich nie będą odprowadzane do NFZ.
Za kogo budżet państwa nie będzie już płacił składek zdrowotnych?
– Projekt przewiduje wyłącznie zaprzestanie opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne z tytułów wskazanych w nowym brzmieniu, w tym art. 67 ust. 1 ustawy o świadczeniach. Obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego tych osób nadal będzie istniał i będą miały one status osoby ubezpieczonej – napisał rząd w uzasadnieniu do projektu. Zaraz też wyjaśnił: – Zmiana ma na celu ograniczenie wydatków budżetu państwa oraz kosztów administracyjnych związanych z opłacaniem składki na ubezpieczenie zdrowotne z budżetu państwa, w szczególności mając na względzie przepisy np. art. 131c ustawy o świadczeniach. Projektowane regulacje winny skutkować ograniczeniem przychodów Funduszu oraz wydatków budżetu państwa.
Za kogo zatem budżet państwa nie będzie już przekazywał składek zdrowotnych do NFZ?
Lista jest długa i obejmuje osoby:
- którym przyznano renty na podstawie przepisów o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i wojskowych oraz członków ich rodzin, jak również osób, które utraciły wzrok w wyniku działań wojennych w latach 1939–1945 lub eksplozji niewypałów i niewybuchów pozostałych po tych działaniach, otrzymujących dochody z tytułu emerytury lub renty zwolnione z podatku dochodowego od osób fizycznych na podstawie odrębnych przepisów,
- żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową, ćwiczenia wojskowe oraz pełniących terytorialną służbę wojskową lub służbę wojskową w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny za których składki opłacane są z budżetu państwa, z części pozostającej w dyspozycji Ministra Obrony Narodowej,
- uczniów w rozumieniu przepisów o systemie oświaty,
- dzieci przebywające w placówkach pełniących funkcje resocjalizacyjne, wychowawcze lub opiekuńcze lub w domach pomocy społecznej,
- bezrobotnych, niepobierających zasiłku dla bezrobotnych lub stypendium za których składki opłaca powiatowy urząd pracy,
- niepobierających zasiłku przedemerytalnego lub świadczenia przedemerytalnego (z przyczyn określonych w przepisach odrębnych, za których składki opłaca powiatowy urząd pracy – za które składka, zgodnie z np. 86 ust. 3 ustawy o świadczeniach jest opłacana z dotacji celowej dla jednostek samorządu terytorialnego na zadania z zakresu administracji rządowej,
- studentów i doktorantów za których składki opłacane są przez uczelnię lub podmiot prowadzący szkołę doktorską, w których osoby te odbywają kształcenie z budżetu państwa, z części pozostającej w dyspozycji ministra do spraw nauki i szkolnictwa wyższego,
- kombatantów i osoby represjonowane niepodlegające ubezpieczeniom społecznym w RP lub niepobierające emerytury lub renty,
- działaczy opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowane z powodów politycznych niepodlegające ubezpieczeniu społecznemu w RP lub niepobierających emerytury lub renty – za których składka jest opłacana z budżetu państwa, z części pozostającej w dyspozycji Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych,
- cywilnych niewidomych ofiar działań wojennych, za których składka jest opłacana z budżetu państwa z części pozostającej w dyspozycji ZUS.
Ponadto przestaną być opłacane składki na ubezpieczenie zdrowotne za osoby uznane za osoby pochodzenia polskiego w rozumieniu przepisów o repatriacji lub posiadające ważną Kartę Polaka, o których mowa w art. 3 ust. 2 pkt 1 i 4 ustawy o świadczeniach.
Optymalizacja wydatków na ochronę zdrowia czy cios w składkę zdrowotną?
W ten sposób, jak czytamy w Ocenie Skutków Regulacji dołączonej do rządowego projektu, dzięki zakończeniu finansowania składek na ubezpieczenie zdrowotne finansowanych obecnie z budżetu państwa w ramach działu 851 – Ochrona zdrowia – w budżecie państwa pozostanie 1 mld złotych.
– Projekt ma na celu optymalizację wydatkowania środków publicznych na cele ochrony zdrowia w ramach łącznej kwoty nakładów w tym obszarze określanej corocznie na podstawie przepisów ustawy dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych – przekonują jego autorzy.
Inaczej na sprawę patrzą eksperci.
Łukasz Kozłowski nie ma wątpliwości, że sytuacja, w której pojawia się grupa osób uprawnionych, za które nie jest płacona składka zdrowotna, zaburza spoistość i logikę systemu, w jakiej był konstruowany. Zwraca przy tym uwagę na fakt, że ubytek w dochodach NFZ rzędu 1 mld zł nie zostanie funduszowi w żaden sposób zrekompensowany. – NFZ będzie miał mniejsze wpływy, ale zadania będą te same – podkreśla Kozłowski. I dodaje: – Zakres świadczeń nie jest powiązany z wysokością składki zdrowotnej, jaka jest płacona. Niemniej jednak prawo do świadczeń jest związane z finansowaniem świadczeń płaconą składką zdrowotną. W uchwalonej ustawie nie ma mechanizmu rekompensaty NFZ tego ubytku. To narusza charakter ubezpieczeniowy składki zdrowotnej, a tak naprawdę zmniejsza finansowanie ochrony zdrowia.
Zdaniem Kozłowskiego, zmiana oznacza osłabienie efektów zmian w składce zdrowotnej, które wprowadził rząd wraz z Polskim Ładem. – Kontekst jest taki, że sytuacja finansów publicznych jest trudniejsza niż była jeszcze rok temu. A ponieważ mieliśmy zapowiedzi działań oszczędnościowych ze strony rządu, to nie sposób nie zauważyć, że ta zmiana wpisuje się w to poszukiwanie oszczędności w budżecie państwa – podkreśla Łukasz Kozłowski. I zaznacza: – Oszczędzać w tych warunkach zawsze warto, ale nie powinno to się odbywać poprzez obniżenie nakładów na opiekę zdrowotną. Zwłaszcza, że w ciągu 5 lat nakłady publiczne na ochronę zdrowia mają wzrosnąć do 7 proc. PKB.
– Nazywanie systemu świadczeń opieki zdrowotnej ubezpieczeniem jest nadużyciem. Już wcześniej był z tym ogromny problem, bo wysokość składki nie miała wpływu na świadczenia, a w ciągu ostatniego roku jeszcze bardziej go popsuliśmy. Teraz spadają ostatnie listki figowe – mówi serwisowi Prawo dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: – Ostatnia zmiana jeszcze bardziej na niekorzyść zmieni proporcje między uprawnionymi do świadczeń, którzy „składki” zdrowotne płacą a uprawnionymi do świadczeń, których tych „składek” nie płacą. Państwo wycofując się z finansowania świadczeń dla części obywateli pokazuje, że nic nie zostało z zapewnień o wzmocnieniu finansowym systemu opieki zdrowotnej w okresie pandemii. Po pandemii jest gorzej niż przed, lecz zastanawiam się czy bardziej jej zaszkodziła zaraza czy reformy.
Zdaniem dr Lasockiego, jeśli coś nazwiemy ubezpieczeniem, to składka musi być powiązana ze świadczeniem. Powszechna opieka zdrowotna nie nadaje się do tej formy. – Musielibyśmy pozbawić uprawnień osób, za którymi nie idzie składka oraz dać pierwszeństwo tym, którzy płacą więcej. Tego nikt by nie chciał, więc skończmy z fikcją nazwy „składka” zdrowotna. Zwłaszcza po „Polskim Ładzie” jest ona konglomeratem różnych podatków: od pełnego przychodu, progów przychodowych, dochodu, kwot ryczałtowych. Kolejne ruchy rządzących tę fikcję jeszcze bardziej obnażają. Nazwanie rzeczy po imieniu nie jest tylko postulatem akademickim, ale umożliwi rzetelną dyskusję o systemie a zwłaszcza o źródłach jego utrzymania i osiągnięciu odpowiedniego poziomu wydatków jako odsetka PKB – nie tylko na papierze – podkreśla dr Tomasz Lasocki.
Także w opinii prof. Pawła Wojciechowskiego, b. ministra finansów, te zmiany to podwójny cios: jednoczesne uderzenie w dochody NFZ i w spójność systemu ubezpieczeń społecznych, ale też ewidentna oznaka trudności budżetowych. – W tym roku dokonuje się ukrytych cięć wydatków zdrowotnych, przeniesienia wydatków na szczepienia i ratownictwo medyczne oraz składek osób bez ubezpieczenia (więźniów i rolników) z budżetu do NFZ oraz rezygnacji z budżetowego finansowania składek dla bezrobotnych. Doprowadzi to do spadku wydatków na leczenie o 20-40 mld zł w okresie następnych 3 lat. Wydatki na zdrowie w procencie PKB, zamiast rosnąć spadają – mówi serwisowi Prawo.pl prof. Wojciechowski. Według niego, drugim problemem jest stwarzanie kolejnego wyłomu w systemie ubezpieczeń społecznych, ponieważ pojawi się grypa ubezpieczonych, za których składki nie będą płacone, ale korzystających z ubezpieczenia na równi z tymi ubezpieczonymi, którzy składki zdrowotne płacą.
– Obecnie w systemie także funkcjonują osoby ubezpieczone zdrowotne, mimo że nie trzeba za nie odprowadzać składek. To przede wszystkim tzw. członkowie rodzin zgłoszeni do tego ubezpieczenia. Poza tym jednak zasadą było, że ubezpieczenie zdrowotne danej osoby, która ma swój tytuł do ubezpieczenia, wiąże się z opłacaniem za nią składki – przez różne podmioty i finansowanej z różnych źródeł, tzn. nie tylko z dochodu danej osoby. Teraz w kategorii ubezpieczonych, których składki finansował budżet państwa, powstaje dychotomia: za niektórych będą one dalej płacone, a za pozostałych już nie. Obowiązek odprowadzania składek finansowanych przez budżet państwa pozostał, np. w przypadku korzystających ze świadczeń pielęgnacyjnych lub zasiłku stałego. Trudno powiedzieć, jakim kryterium kierował się ustawodawca dokonując akurat takiego podziału – zauważa z kolei Magdalena Januszewska, radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego.
Projekt bez konsultacji publicznych, czyli z poważną wadą prawną
Jak podkreśla główny ekonomista FPP, projekt nie został w ogóle poddany konsultacjom publicznym.
Potwierdza to zresztą samo Ministerstwo Zdrowia. W OSR stwierdza, że projekt nie był przedmiotem nie tylko pre-konsultacji, ale i konsultacji publicznych. – Z uwagi na jednoznacznie pozytywny lub neutralny charakter projektu, odstąpiono od konsultacji publicznych w celu umożliwienia uchwalenia projektowanych zmian w terminie pozwalającym na ich implementację równolegle z pracami związanymi z opracowaniem projektu ustawy budżetowej na rok 2023 – czytamy w OSR.
– To jest poważne naruszenie procesu legislacyjnego. Projektodawcy w różny sposób unikają konsultowania projektowanych rozwiązań, kierując np. projekty rządowe do Sejmu jako projekty poselskie. Ten projekt trafił jednak do parlamentu jako projekt rządowy, bez konsultacji. Ministerstwo Zdrowia będące jego autorem uznało, że zawiera on same korzystne rozwiązania. To jednak, czy projekt faktycznie zawiera rozwiązania korzystne powinni ocenić partnerzy społeczni a nie projektodawca – dodaje Łukasz Kozłowski.
– W przypadku projektów ustaw pochodzących od Rady Ministrów istnieje obowiązek konsultacji z partnerami społecznymi i wynika on z ustawy. Niespełnienie tego obowiązku oznacza, że projekt ustawy jest obarczony wadą. Oczywiście ta wada nie ma wpływu na dalszą część procesu ustawodawczego, ale oznacza, że Rada Ministrów złamała prawo, i że za złamanie prawa określone osoby muszą ponieść odpowiedzialność – ocenia prof. dr hab. Marek Chmaj, radca prawny, konstytucjonalista, wykładowca na SWPS. Jak twierdzi prof. Chmaj, mamy do czynienia z projektem, który jest wadliwy w samym założeniu. Projektem, który łamie zasady równości wobec prawa i zakazu dyskryminacji. Bo w efekcie określone podmioty są dyskryminowane, a inne traktowane w sposób uprzywilejowany. – Będzie złamana równość wobec prawa – podkreśla prof. Marek Chmaj.
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia o to, z jakiego powodu zaproponowało poszerzenie grupy osób uprawnionych do korzystania z opieki medycznej bez odprowadzania za nie (przez budżet państwa) składek na ubezpieczenie zdrowotne. I czy wynika to z braku pieniędzy w budżecie. – Zmiana ma ograniczyć wydatki budżetu państwa oraz koszty administracyjne związane z opłacaniem składki na ubezpieczenie zdrowotne z budżetu państwa. Odciąży to płatników składek na ubezpieczenie zdrowotne od obowiązków rozliczeniowych – przekazało nam Biuro Komunikacji MZ.
Senat zajmie się ustawą na najbliższym swoim posiedzeniu rozpoczynającym się 14 grudnia.