Przejdź do menu głównego Przejdź do menu dodatkowego Przejdź do treści Mapa serwisu

Konsorcjum Dolnośląskich Szpitali Powiatowych

Szpitalom grozi upadłość. Samorządowcy domagają się kontroli NIK i rozmów z premierem

Działacze Związku Powiatów Polskich będą zabiegać o spotkanie w sprawie podwyżek z premierem Mateuszem Morawieckim. Bezskutecznie domagają się udostępnienia szczegółowego algorytmu, którym Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) kierowała się podczas wyceny świadczeń. Chcą, aby sprawę zbadała Najwyższa Izba Kontroli.

60 proc. szpitali pod kreską. „W części pieniędzy starczy na 3 miesiące, będą ogłaszać upadłość”

Choć większość szpitali podpisała aneksy do umów z Narodowym Funduszem Zdrowia, to co najmniej 145 placówek powiatowych nie jest w stanie pokryć kosztów ustawowych podwyżek dla personelu. 14 z nich brakuje ponad milion złotych miesięcznie, 33 – między 500 tysięcy a milion, a 75 od 100 tys. do 500 tys. zł – wynika z najnowszych danych przedstawionych przez Związek Powiatów Polskich (ZPP) podczas konferencji, poświęconej kondycji finansowej szpitali. Wtorkowe spotkanie w Pałacu Kultury w Warszawie miało zwrócić uwagę na problem niedoszacowania kosztów utrzymania placówek leczniczych i konsekwencji, jakie z tego wynikną. Zgromadziło prawie czterysta osób, głównie samorządowców, dyrektorów i prezesów szpitali powiatowych. Jak podkreślał Andrzej Płonka, prezes ZPP, które zwołało spotkanie, ok. 60 proc. szpitali jest w związku z podwyżkami „pod kreską”. W części pieniędzy na podwyżki wystarczy na trzy miesiące i potem zaczną ogłaszać upadłość. Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska wyliczyła, że szpitalom i zakładom lecznictwa otwartego, dla których miasto jest założycielem, brakuje łącznie 140 mln złotych w skali roku. Z tego 28 mln zł dotyczy lecznictwa otwartego, a 114 mln zabraknie placówkom szpitalnym. – Obawiamy się, że jeśli inflacja nie zatrzyma się, te kwoty będą jeszcze wyższe – mówiła Kaznowska. Dyrekcje 50 spośród 195 analizowanych przez ZPP szpitali zadeklarowały co prawda, że są w stanie wypłacić podniesione wynagrodzenia, ale 13 z nich nie starczy na podwyżki dla personelu administracyjno-technicznego, a 30 nie będzie w stanie podnieść pensji pracownikom zatrudnionym na kontraktach.

Sprawa podwyżek znajdzie finał u premiera? Padł wniosek ZPP o spotkanie

Obowiązujące od lipca podwyżki minimalnych pensji pracowników w ochronie zdrowia finansowane są z nowej wyceny świadczeń. ZPP domagał się udostępnienia szczegółowego algorytmu, według którego mają być naliczane nowe kontrakty. Narodowy Fundusz Zdrowia nie chciał go jednak udostępnić. – Nikt na tej sali nie umie wytłumaczyć faktu, że jednemu szpitalowi brakuje tyle, a drugiemu tyle. Nieprawdą jest także, że niektóre szpitale są zadowolone – mówił podczas spotkania Waldemar Malinowski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. Dorota Gołąb-Bełtowicz, zastępca dyrektora ds. finansowych Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SPZOZ w Krakowie, pokusiła się o analizę rekomendacji AOTMiT na przykładzie małopolskich AOS-ów i jednej placówki z woj. świętokrzyskiego. Kiedy otrzymaliśmy aneksy, w drodze wymiany informacji, okazało się, że w AOS-ach, chociaż każdy z nas miał taką samą stawkę wyjściową – 1,21 zł, to wynikową mieliśmy już inną – Nie byliśmy w stanie obliczyć ani nawet wywnioskować, jaką cenę dostaniemy do momentu, w którym nie otrzymaliśmy aneksów – opowiada w rozmowie z Rynkiem Zdrowia. Największa różnica, jakiej dopatrzyła się Gołąb-Bełtowicz, wynosiła 0,28 zł. – Skoro nowa wycena świadczeń miała posłużyć ujednoliceniu, to dlaczego znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że każdy ma coś innego. To pociąga wiele innych konsekwencji. Szpital, który ma tych parędziesiąt groszy więcej w systemie, będzie mógł na przykład więcej zapłacić personelowi. Przy niedoborze kadr to zadziała jako karta przetargowa – tłumaczy.

Na koniec spotkania zapadła m.in. deklaracja, że ZPP złoży wniosek o zbadanie sprawy do Najwyższej Izby Kontroli. Prezes ZPP zabiegał będzie także o spotkanie w sprawie podwyżek z premierem Mateuszem Morawieckim. Jak zwrócił uwagę, na konferencji nie było przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, ani prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, choć zostali na nią zaproszeni.