Posłowie nie zaakceptowali projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta – to dobra decyzja i realizacja postulatów między innymi Polskiej Federacji Szpitali – komentuje prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes PFSz, gubernator i członek prezydium Europejskiej Federacji Szpitali oraz członek zarządu Światowej Federacji Szpitali, wyjaśniając, co złego jest w resortowym dokumencie.
Przypomnijmy – 14 kwietnia w Sejmie zagłosowano za senacką uchwałą odrzucającą ustawę o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.
– Nieprzyjęcie ustawy to konsekwencja tego, że podczas prac nad przepisami brakowało konstruktywnego dialogu przedstawicieli resortu z uczestnikami systemu ochrony zdrowia, co jednoznacznie oceniam negatywnie. W toku konsultacji społecznych prawie żaden z merytorycznych i apolitycznych postulatów menedżerów ochrony zdrowia nie został uwzględniony – mówi prof. Jarosław J. Fedorowski, sugerując, że „dokument powinien zostać poprawiony lub odrzucony wcześniej”.
– Lepiej późno niż wcale – uważa ekspert, dodając, że „głos merytorycznej krytyki ze strony przedstawicieli Polskiej Federacji Szpitali – ale nie tylko – został jednak usłyszany przez posłów”.
Co w dokumencie nie spodobało się menedżerom szpitali?
– Zdaniem przedstawicieli PFSz akredytacja podmiotów leczniczych nie powinna być prowadzona przez płatnika. Gdyby tak się stało, byłby to ewenement chyba na skalę międzynarodową – wyjaśnia prezes PFSz.
– Żaden z ekspertów z amerykańskiej, niemieckiej i francuskiej organizacji zrzeszającej przedstawicieli szpitali, z którymi rozmawiałem, nie potrafił zrozumieć, jak to jest możliwe, żeby płatnik akredytował, a jednocześnie autoryzował placówkę. To zapisano w ustawie, a jest niezgodne z dobrą praktyką i podstawową zasadą akredytacji, którą jest wyróżnianie najlepszych przez niezależne instytucje – komentuje Fedorowski.
– W toku konsultacji proponowaliśmy uznawanie akredytacji przez wybrane instytucje międzynarodowe oraz dalszy rozwój Centrum Monitorowania Jakości, aby jak najbardziej je uniezależnić. Naszym postulatem była także zmiana koncepcji i składu rady do spraw akredytacji – z instytucji typowo urzędniczej na organ z udziałem kluczowych uczestników systemu, którego głównym zadaniem powinno być autoryzowanie instytucji akredytacyjnych na naszym rynku oraz współpraca z nimi na rzecz poprawy jakości opieki nad pacjentami. W tym aspekcie jest duże zainteresowanie Polską ze strony renomowanych instytucji akredytacyjnych, z którymi rozmawiałem podczas ostatnich kilku światowych kongresów szpitali. Ostrożne otwarcie się na akredytację międzynarodową z wielkim prawdopodobieństwem wpłynęłoby na poprawę jakości i bezpieczeństwo polskich pacjentów, a także pracowników szpitali – tłumaczy.
– Kontrowersje dotyczą też między innymi art. 62 ustawy, dającego możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary przez sąd pod warunkiem, że sprawca sam zgłosi zdarzenie niepożądane. Przedstawiciele resortu uważają, że złagodzenie odpowiedzialności karnej za nieumyślne uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia lub narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia to coś, z czego ucieszą się lekarze. Ten przepis zaprojektowano tak, że przy odpowiedniej interpretacji lekarze będą mogli być uznani za popełniających przestępstwo nawet w przypadku wystąpienia powikłań znanych z literatury fachowej. Lekarze, przyznając się do błędu i przepraszając, będą mogli liczyć zaledwie na złagodzenie kary, podczas gdy podstawami systemu no fault muszą być analiza zdarzenia, edukacja i prewencja zamiast dociekania winy. W medycynie bywają zdarzenia niepożądane niezależnie od okoliczności i nie jest to zawinione przez lekarza – twierdzi prezes Jarosław J. Fedorowski, dodając, że „nie poprawi to bezpieczeństwa pacjentów, a może spowodować, że lekarze niechętnie będą zgłaszać jakiekolwiek zdarzenia niepożądane”.
– A specjaliści już na pewno nie będą motywowani do zgłaszania tzw. możliwych zdarzeń niepożądanych, co powinno być podstawą strategii jakości opieki nad pacjentami. Oczywiście, nie mówimy o skrajnych przypadkach – na przykład amputacji niewłaściwej kończyny, czy ewentualnego umyślnego działania na szkodę pacjenta – wyjaśnia.